niedziela, 26 czerwca 2011

"Tsugumi" Banana Yoshimoto

O Bananie Yoshimoto po raz pierwszy przeczytałam na jakimś blogu, niestety moja zawodna pamięć nie chce sobie przypomnieć, na którym. Co prawda miałam większą ochotę na „Kuchnię” tej autorki, jednak trafiła mi się „Tsugumi” po okazyjnej cenie i oczywiście nie mogłam nią pogardzić. Przewrotny los przy małym udziale mojej intuicji wepchnął mi w ręce prawdziwą perełkę.

Fabuła książki jest osadzona w nadmorskiej miejscowości w Japonii. Narratorka Maria – a zarazem kuzynka i przyjaciółka Tsugumi – wspomina swoje ostatnie lato w Zajeździe Rodziny Yamamoto. Co jakiś czas wplata w treść anegdoty z czasów szkolnych lub ze swojego życia w Tokio. Opowieść o dzieciństwie i dorastaniu bohaterek jest jednak tylko pretekstem do ukazania charakteru tytułowej postaci i jej relacji z innymi ludźmi. A Tsugumi to osoba naprawdę niezwykła. Nigdy nie wiadomo, co nowego przyjdzie jej do głowy lub jak zachowa się w danej sytuacji. Na pozór wredna, bezczelna i egoistyczna, za tą maską ukrywa swój ból i strach, chociaż naturalnie nigdy by się do tego nie przyznała. Nielicznym udało się poznać jej drugą naturę, trochę bardziej łagodną i spokojną. Wnikliwy czytelnik również ma okazję dojrzeć powyższe cechy.

O prozie Yoshimoto mówi się: oszczędna. Przez to określenie miałam zniekształcone pojęcie o pisarstwie Japonki, dopóki sama nie sięgnęłam po jej książkę. Faktem jest, że wszelkie opisy są raczej zdawkowe, jednak kiedy już występują, mają w sobie rzadko spotykaną magię. Rzecz jasna z miejsca zakochałam się w stylu Yoshimoto. Jestem na siebie wściekła, że nie zaznaczyłam ulubionego fragmentu, a teraz nie mogę go znaleźć. Chciałam go zacytować, żeby być może ktoś inny podzielił moją miłość. Ale mam inny.

„Obie z Tsugumi myślałyśmy o tym samym, zupełnie jakbyśmy, pokonując granice nocy, połączyły się telepatycznie. Czasami noce robią takie sztuczki. Powietrze powoli przemieszcza się w ciemnościach i jak gwiazda spada na nas atmosfera jakiegoś innego, odległego miejsca. Wtedy się budzimy. Dwojgu ludziom śni się taki sam sen. Wszystko dzieje się jednej nocy, dany nastrój panuje tylko w czasie jej trwania. Następnego ranka to, co się wydarzyło, traci ostrość i rozmywa się w świetle dnia. Takie noce są długie. Bezgranicznie długie i lśniące jak klejnoty.”

„Tsugumi” to niezwykle piękna opowieść o miłości, przyjaźni i wzajemnym zrozumieniu. Forma retrospekcji nadaje relacji Marii odpowiedni dystans do zaistniałych sytuacji. Z perspektywy czasu bohaterka dostrzega jak wielki wpływ na ukształtowanie jej życia miało dorastanie razem z kuzynką o trudnym charakterze. Odkrywa też w sobie uśpione dotąd pokłady sympatii do Tsugumi. Wraz z końcem lata kończy się pewny etap w życiu narratorki, co skłania ją do przepięknych, głębokich refleksji. Każdy z nas znajdzie tu coś dla siebie, jakieś analogie pomiędzy życiem fikcyjnych postaci i swoim własnym. Dawno nie czytałam czegoś tak ujmującego. Polecam z całego serca!

9 komentarzy:

  1. Niedawno pisałam o tej książce u siebie, ale mnie tak nie zachwyciła jak Ciebie. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przeczytać:)). Zachęciłaś mnie i z przyjemnością ją poznam. Świetna recenzja. Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm...nie wiem, normalnie nie wiem co o tym myśleć, nie przepadam za takimi klimatami, ale Twoja recenzja jest bardzo przekonywująca, więc pewnie się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rosemary - :)

    kasandro - dziękuję! Mam nadzieję, że Ci się spodoba xD

    Natula - myślę, że warto poświęcić jej jeden miły wieczór ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Temperament Japończyków w dużej mierze mi odpowiada.
    Emocjonalnie czuję z nimi bardzo specyficzną więź.
    Uwielbiam ich sposób przekazywania uczuć.
    Oszczędny, a zarazem nie pozbawiony magii :)
    Po tą książkę zdecydowanie sięgnę :)
    Przy okazji zabójczy avatar z Czarodziejki z Księżyca:)
    Będę wpadać do Ciebie co jakiś czas :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem w jakiś sposób obojętnie nastawiona do Japonii, a to z tego względu, że jest to kraj ogromnych kontrastów. Proporcjonalnie do zalet, wzrasta liczba wad, które swoim absurdem sięgają zenitu, bo Japończycy to dziwna nacja z dziwnymi pomysłami... Jednakże literaturę pragnę poznać od podszewki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam ją jakiś czas temu i chyba nawet zrecenzowałam na blogu. Książka jak dla mnie rewelacyjna. Niezwykle rzadko zawodzę się na japońskiej literaturze:)

    OdpowiedzUsuń
  8. biedronko - dziękuję i jeszcze raz polecam ;)

    Kasiu - fakt, Japończycy są specyficzni i mają swoje za uszami, ale który naród nie ma? ;) A literatura to zdecydowanie ich mocna strona ;)

    kolmanko - całkiem możliwe, że to u Ciebie natknęłam się na tę książkę xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Zachęciłaś mnie do tej książki:) Jeśli gdzieś przy okazji wpadnie mi w oko, na pewno kupię. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń