środa, 8 czerwca 2011

"Z pokorą i uniżeniem" Amélie Nothomb

Jak ja lubię czytać o Japonii! Dlatego nie mogłam sobie odmówić  niewątpliwej przyjemności nabycia „Z pokorą i uniżeniem” – tak króciutkiej i tak niedrogiej. To moje pierwsze spotkanie z twórczością belgijskiej autorki, która nawiasem mówiąc ma w sobie coś z japońskiego pracoholizmu i perfekcjonizmu (książki wydaje regularnie co rok, codziennie poświęca dokładnie cztery godziny na pisanie…). A może tylko mi się wydaje.

Pan Haneda jest przełożonym pana Omochi, który jest przełożonym pana Saito, który jest przełożonym panny Mori, która jest przełożoną głównej bohaterki, czyli krótko mówiąc Amélie Nothomb we własnej osobie. Cieniutka książeczka opowiada o perypetiach autorki zatrudnionej w dużej japońskiej korporacji. Na kolejne szczeble jej kariery pada blady cień, kiedy pewnego dnia  nieopatrznie zgadza się zaangażować w projekt pomysłu pana Tenshi z innego działu. Od tego momentu zalicza coraz to nowe… awanse. Zadziwiające, do jakiej posady doprowadza ją jedno małe potknięcie.

Mimo że nie znajdziemy tu wartkiej akcji, książka jest w stanie wciągnąć. Naprawdę. Nie na długo, bo kończy się po zaledwie osiemdziesięciu kilku stronach, ale jednak. Ten fakt sprowadza się do przepaści między europejskim a japońskim usposobieniem. Niesamowicie jest poznawać kulturę tak odmienną, z mojego punktu widzenia nawet odrobinę nierealną. Amélie Nothomb serwuje czytelnikom kolejne ciekawostki, nie tracąc przy tym dystansu i humoru, co, zważając na autopsyjny charakter tekstu, musiało być dla pisarki dosyć trudne. Moją uwagę zwróciła też wyrazistość postaci; jedną polubiłam szczególnie – Fubuki. Cóż to za przeurocza osoba! Mam nadzieję, że nigdy nie trafię na taką przełożoną.

Nie byłabym sobą, gdybym nie zwróciła uwagi na jakiś nic nieznaczący szczególik. Otóż udało się ustalić, że „pot Pieta Kramera śmierdział”. Ale nie rozumiem, że to tak wielki fenomen w Tokio. Muszę się temu głębiej przyjrzeć. Japończycy się nie pocą? A może są w posiadaniu super formuły na niezwykle skuteczny dezodorant? Przydałby się jeden na aktualne upały.

Jeśli igraszką losu coś spod pióra Amélie Nothomb wpadnie jeszcze kiedyś w me łapki, to nie omieszkam tego zgłębić, chociaż o ile się orientuję nie wszystkie jej książki traktują o Japonii. To nic. Nie jestem jakoś specjalnie zachwycona, ale spodobał mi się oszczędny styl i zabawne dialogi.  A „Z pokorą i uniżeniem” polecam wszystkim, którzy nie mogą się nadziwić odmiennej mentalności naszych azjatyckich przyjaciół.

1 komentarz:

  1. Książka jest już na mojej długaśnej liście "do przeczytania" i mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń