poniedziałek, 11 lipca 2011

"Książę Mgły" Carlos Ruiz Zafón

Debiutancką powieść hiszpańskiego pisarza dosłownie połknęłam za jednym zamachem, nie zważając na upływający wokół mnie czas. Jest to czwarta książka w dorobku autora, która wpadła mi w ręce, więc wiedziałam mniej więcej, czego mogę się spodziewać. Nie zawiodłam się. I mimo że pozycja ta wypada nieco blado przy takim „Cieniu wiatru”, jest warta każdej poświęconej na nią minuty.

Rodzina Carverów, powodowana rozszalałą na świecie wojną, przeprowadza się do małego miasteczka nad oceanem. Ojciec rodziny wierzy, że w nowym miejscu zamieszkania jego bliscy odnajdą spokój i szczęście. Niedługo po przeprowadzce trzynastoletni Max, jedyny syn z trojga dzieci Carverów, poznaje nieco starszego od siebie Rolanda i niemal od razu znajduje w nim przyjaciela. Chłopcy i starsza siostra Maxa, Alicja, spędzają razem dużo czasu i szybko zauważają, że wokół nich dzieje się coś dziwnego. Aby wyjaśnić tajemnicze wydarzenia, postanawiają porozmawiać z dziadkiem Rolanda, starym latarnikiem Victorem Krayem, który wydaje się być jedyną osobą, mogącą rzucić nieco światła na zaistniałą sytuację. Zaspokojenie ciekawości dzieciaków będzie dopiero początkiem przygody.

Wydaje mi się, że zaczynam dostrzegać pewien schemat w konstrukcjach powieści Carlosa Ruiz Zafóna, jednak jest on na tyle subtelny, że nie można pisarzowi zarzucić monotonii czy też zblazowania. Wręcz przeciwnie, fabuła „Księcia Mgły” wciągnęła mnie bez reszty, co skądinąd napisałam już we wstępie (i wyszło na to, że to ja się powtarzam). Nie wiem, dlaczego, ale zakończenie totalnie mnie zaskoczyło. Podświadomie od samego początku zakładałam zupełnie inną wersję, a tu proszę. Bardzo polubiłam wszystkich bohaterów, może z wyjątkiem starego Victora Kraya, który jawi mi się jako, co tu dużo mówić, nieudacznik i tak właściwie nie rozumiem, dlaczego nie wypełnił powierzonego mu zadania, a historia miała taki, a nie inny, finał. Ale to tylko takie moje drobne odczucie. Chciałabym jeszcze napisać, co zapewne zabrzmi dziwnie, że cieszę się, iż najmłodszej z rodzeństwa, ośmioletniej Irinie, przypadł na czas akcji w udziale właśnie taki los. Nie wynika to z mojej awersji do małych dzieci, bo na ogół lubię dzieci (jeśli są ładne, grzeczne i nie gryzą, jak to mówi moja koleżanka), ale z niechęci do czytania o nich. Wolę bohaterów dojrzałych, z jakimś bagażem doświadczeń i emocji, dlatego unikam postaci niezaliczających się przynajmniej do nastolatków – to chyba jakieś zboczenie z liceum, mniejsza z tym.

Powieść została zaliczona do literatury młodzieżowej, jednakże, zgodnie z nadzieją autora wyrażoną we wstępie do „Księcia Mgły”, powinna się spodobać czytelnikowi w każdym wieku. Życzę sobie więcej takich książek! Polecam ją zatem każdemu, niezależnie od tego, jak staro się czuje. W końcu w każdym dorosłym jest coś z dziecka ;)

6 komentarzy:

  1. Książkę mam na liście priorytetowej i już nie mogę się doczekać kiedy będę mogła ją przeczytać. Recenzja kusząca, więc mój apetyt na tę pozycję jeszcze bardziej się zwiększył:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja niestety nie czytałam tej książki ,ale w Zafonie zakochałam się przy okazji spotkania w Pałacu północy ,a po tę powieść z pewnością kiedyś sięgnę :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta książka ciągle przede mną. Leży na półce już chyba od grudnia i jakoś nie mogę zabrać się za czytanie, chociaż Zafona bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kasandro - myślę, że Twój apetyt zostanie zaspokojony wyborną ucztą ;)

    dm1994 - ja akurat "Pałacu Północy" nie czytałam, ale oczywiście to nadrobię, jakżeby inaczej ;)

    Dosiak - miałam to samo ;) "Grę Anioła" i "Marinę" dorwałam zaraz po polskiej premierze, a do "Księcia Mgły" jakoś tak zabrakło motywacji.

    OdpowiedzUsuń
  5. A do mnie coś Zafon nie przemawia. Czytałam dwie jego pozycje (te najsłynniejsze) i jakoś za każdym razem byłam rozczarowana.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Książę Mgły" bardzo przypadł mi do gustu. Pamiętam jak jednego popołudnia położyłam się, żeby odpocząć i wzrok samoistnie skierował się w stronę mojej biblioteczki i tej książki -do wieczora już było po lekturze 8) Lubię książki z takim klimatem.

    OdpowiedzUsuń