wtorek, 12 lipca 2011

"Bezduszna" Gail Carriger

O tej książce sporo się naczytałam, zanim sama po nią sięgnęłam. Co wyczytałam? Same pozytywne recenzje. Już po lekturze mogę stwierdzić, iż nie napiszę nic oryginalnego, gdyż moja opinia o debiutanckiej powieści pani Carriger znacznie pokrywa się z innymi.

Alexia Tarabotti bynajmniej nie pretenduje do miana kobiecego ideału londyńskiej socjety. Kilka drobnych mankamentów dyskwalifikuje ją w tej kwestii: śniada cera, duży nos, stosunkowo obfite kształty, włoskie korzenie, absurdalnie pojmowane staropanieństwo i tytułowa bezduszność, aczkolwiek akurat o tej ostatniej przypadłości wiedzą tylko nieliczni. Na pewnym nieciekawym przyjęciu, na którym podano skandalicznie mało jedzenia, Alexia zostaje zaatakowana przez nieobytego, bezczelnego i, szczyt prostactwa!, sepleniącego wampira. Zuchwalec, na nieszczęście dla niego, nie był stosownie poinformowany o niezwykle rzadkim atrybucie niedoszłej ofiary, co zakończyło się morderstwem zgoła nieplanowanym. Aparatura rządowa w osobie dość świeżo upieczonego hrabiego Woolsey, Conalla Maccona, wszczyna gruntowne śledztwo w sprawie niewychowanego wampira. Wszystko wskazuje na to, że delikwent nie należał do żadnego miejscowego ula. Fakt ten, ze wszech miar absorbujący, wzbudza niepokój zarówno lorda Maccona, jak i samej Alexi. Bohaterowie zostają wplątani w osobliwą intrygę, która zbliży ich do siebie bardziej niżby ktokolwiek mógł przypuszczać.

Wilkołaki, wampiry, duchy – to wszystko już przecież było. Ale nie w realiach mojej ukochanej, wiktoriańskiej Anglii! Dworskie maniery, etykieta, wynalazki, w tym fascynujące sterowce, cudowne stroje… Czasami łapię się na myśli, że w wyniku czyjegoś niedopatrzenia urodziłam się w nieodpowiednich czasach. Tą smutną konstatację rekompensuję sobie czytaniem książek, których akcja osadzona jest na dziewiętnastowiecznych Wyspach Brytyjskich. „Bezduszna” tchnęła w ten okres nieco zbawiennej świeżości. Zresztą nie tylko w niego, bo i w cały gatunek paranormali, w których wampiry i wilkołaki występują w rolach głównych.

Muszę koniecznie wspomnieć o doskonałym humorze i ciętych językach bohaterów. Niektóre fragmenty doprowadziły mnie do łez radości, moich rodziców zaś zapewne do daleko idących wniosków, kiedy patrzyli, jak śmiałam się do kartek. Cóż, nie może być chyba lepszej rekomendacji dla książki, niż uporczywe czytanie bez względu na ryzyko ujścia za… specyficzne indywiduum. Gail Carriger pisze zachwycającym, stylizowanym językiem, niepozbawionym nuty sarkazmu, ironii ani też błyskotliwego dowcipu. Jej warsztat ujął mnie już od kilku pierwszych stron, później natomiast było tylko lepiej. Bohaterowie są wyraziści i wzbudzają niebywałą sympatię, pomimo swoich, w niektórych przypadkach licznych, przywar.

Polecam, polecam, polecam! Oficjalnie zostaję fanką cyklu. Nie ma takiej siły, która powstrzymałaby mnie przed przeczytaniem kolejnych części Protektoratu Parasola!

10 komentarzy:

  1. Recenzja ciekawa. Tę i kolejną część koniecznie muszę przeczytać:).
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszyscy tak zachwalają ten cykl, że w końcu i ja się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też uwielbiam wiktoriańską Anglię, a wampiryczne klimaty bliskie są mojemu sercu. Kiedy ja wreszcie dorwę tę książkę? Szukam i szukam...

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że Ci się podoba :D. Sięgnij szybko po drugi tom! On tak mnie stresuje (znaczy zakończenie), że od kilku dni śni mi się Alexia, jej parasolka, jej lord wilkołak... Ja już chcę trzeci :D.

    OdpowiedzUsuń
  5. kasandro - jestem niezmiernie ciekawa Twojej opinii! ;)

    Dosiak - skuś się, skuś, miłej lektury :D

    niedopisanie - trzymam kciuki, żebyś znalazła jak najszybciej! ;)

    Alina - "Bezzmienna" już do mnie jedzie! :D Od kiedy przeczytałam jej recenzję na Twoim blogu zachodzę w głowę, cóż takiego tam się stało na samym końcu. Znając siebie, też się będę tym stresować. Nie wytrzymam do października!

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka bardzo mi się podobała i nie mogę się doczekać kiedy przeczytam kolejną część. Alexia to bardzo oryginalna osóbka :-))

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszyscy mocno zachwalają tę książkę, więc na pewno się skuszę :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Popełnię chyba grzech kardynalny, jednak drugą część będę czytać bez znajomości pierwszej... nigdzie nie mogę jej zdobyc:(

    OdpowiedzUsuń
  9. Natula - też nie mogę się doczekać drugiej części, już prawie leży na półce! ;)

    tristezza - polecam raz jeszcze, miłego czytania :D

    Scathach - co prawda nie czytałam jeszcze "Bezzmiennej", ale i tak radzę najpierw zapoznać się z "Bezduszną". Wiem, że powstrzymywanie się przed zrobieniem na odwrót będzie bardzo trudne, ale finalnie jakże satysfakcjonujące :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam tę książkę i ja niestety jestem w swej opinii oryginalna, gdyż mnie się nie podobała a przynajmniej nie tak bardzo jak większości czytelników. Kurcze, nie wiem czemu nie potrafię dostrzec uroku tej książki... według mnie była jakaś taka "niedoprawiona", jednak Twoja recenzja na pewno może zachęcić do zaopatrzenia się w tę książkę, gdyż jest ciekawa i precyzyjna.
    Pozdrawiam serdecznie
    Zapraszam do siebie!

    OdpowiedzUsuń