środa, 10 sierpnia 2011

"Konparuya Gomez - powrót do Edo" Naka Saijō

Czy wiecie, że do nowopowstałego Edo ciągną tłumy? Tak, tak, o jedną wizę stara się ponad trzysta osób! Dziś uśmiecha się do Was szczęście – ja Was tam zabiorę. Musicie jednak wiedzieć, że to świat całkowicie odizolowany i pozbawiony wszelkich udogodnień, zupełnie na kształt Edo sprzed setek lat. Zostawcie za sobą wszystko, co macie, przywdziejcie tradycyjne kimono i ruszamy. Bez obaw, jeśli się Wam nie spodoba, po sześciu miesiącach będziecie mieli prawo wyjechać. A naprawdę warto zaryzykować, z byle powodu. Może lubicie historię i filmy o samurajach, tak jak Matsukichi, który będzie nam towarzyszył? Albo postanowiliście zwiedzić wszystkie kraje świata, podobnie jak Nami? Czy może w końcu – ktoś poprosił, byście wrócili do krainy swojego dzieciństwa? Powiedzcie tylko słowo, a ja Was tam zabiorę…

Nasz główny przewodnik po tym świecie, Satō Shinjirō, pojechał właśnie przez wzgląd na życzenie swego ojca. Piętnaście lat wcześniej cała trzyosobowa rodzina opuściła granice Edo i zamieszkała w Japonii. Teraz Shinjirō wraca do miejsca, w którym się urodził. Lecz ojciec bynajmniej nie wysłał go tam z sentymentalnych pobudek. W Konparuya – placówce, którą przydzielono bohaterowi, by tam stawiał swoje pierwsze kroki w nowym państwie – dowiadujemy się, że to nie dzięki szczęśliwemu zrządzeniu losu Shinjirō otrzymał pozwolenie na wjazd już za pierwszym podejściem. W Edo pojawiła się tajemnicza choroba, na którą nie ma lekarstwa, wskutek czego wszystkie nieszczęsne ofiary umierają. Od naszego bohatera oczekuje się, że pomoże organom władzy w identyfikacji i zwalczeniu zarazy. W jaki sposób? Ponoć wystarczy, by przypomniał sobie swoje wczesne lata sprzed wyjazdu z Edo. Bowiem przypadłość o podobnych objawach wystąpiła już kiedyś w tym odizolowanym tworze państwowym, całe piętnaście lat temu. I tylko jedna osoba przeżyła zetknięcie z bakteriami owej choroby. Kto taki? Odpowiedź nasuwa się sama – Shinjirō.

Fabuła książki jest naprawdę wciągająca. Chociaż oczekiwałam czegoś bardziej zbliżonego do fantastyki (gdyż „Konparuya Gomez”  zdobyła główną nagrodę Japan Fantasy Novel Award w 2005 roku) i na tym polu zostałam odrobinę zawiedziona, powieść czytałam z niekłamaną przyjemnością. Opowieść zaliczyłabym raczej do kategorii sensacji/kryminału i to właśnie wielbicielom tych gatunków powinna najbardziej przypaść do gustu. Muszę przyznać, że w kilku drobnych aspektach fabuła jest dość przewidywalna, jednak nie umniejsza to w niczym całości. Intryga została zbudowana na solidnych podstawach. Nic, włącznie z interesującymi bohaterami, nie jest tylko czarne albo białe. To zdaje się największa zaleta książki, nadaje jej wymiar prawdziwego życia.

Styl autora jest oszczędny, trzymający w napięciu i jak najbardziej wpasowuje się w klimat powieści. Nie uświadczymy tu wzniosłych opisów przyrody, homeryckich porównań ani długich charakterystyk bohaterów – ich czyny mówią same za siebie. Czytelnik otrzyma za to wartką akcję nakreśloną przystępnym językiem, od której wprost nie można się oderwać. Jednak szczerze mówiąc, brakowało mi trochę bliższego przedstawienia klimatu i zwyczajów Edo. Nie sposób nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że tamtejszy sposób życia jest tak różny od znanej nam cywilizacyjnej pogoni, że aż prosi się szersze zobrazowanie. To samo tyczy się elementów fantastycznych. Edo już samo w sobie wpisuje się w kanon wyimaginowanej wizji przyszłości, jednak autor wspomina chociażby o mieszkaniu na Księżycu, i to zaraz na początku książki. Strona za stroną czekałam na rozwinięcie tego wątku i byłam naprawdę zawiedziona, kiedy wraz z opadnięciem ostatniej kartki odkryłam, że się nie doczekam.

Na szczęście wszelkie rozczarowania zostały złagodzone przez szybką, ciekawą akcję, nietuzinkowych bohaterów oraz w istocie intrygujący pomysł powrotu do dawnych obyczajów i japońskiej tradycji kultywowanej na co dzień w granicach Edo. Jak już wspominałam, książka przeznaczona dla wielbicieli sensacji i zagadek wszelkiej maści. Miłośnicy Japonii nie znajdą jej tu zbyt dużo, ale zachęcam, by sami się o tym przekonali. Z czystym sumieniem polecam powieść pana (pani?) Saijō!

6 komentarzy:

  1. Książka raczej nie dla mnie, ale recenzja ciekawa ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro polecam to czemu nie:). Lubię takie nietypowe książki i dam jej szansę:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi świetnie jak dla mnie. Lubię nietuzinkowe książki, a ostatnio przyjemnie mi się czyta kryminały. Również chętnie sięgam po literaturę z Japonii i okolic. Muszę sobie spisać tytuł i poszukać po bibliotekach i wyprzedażach :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Cassiel - dziękuję i w takim razie nie namawiam :)

    kasandro - jest warta tej szansy, miłej lektury ;)

    rajzarogiem - wydaje mi się, że ta książka nie jest na tyle znana, żeby trafiła się w jakiejś bibliotece, w mojej na pewno jej nie ma, ale życzę szczęścia w poszukiwaniach ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jestem pewna co do tej książki... Odnajduję w sobie ostatnio tendencję do bycia bardzo ostrożną przy wyborze lektur. Teraz jest mój czas na klasykę, tak więc poczekam z tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi świetnie jak dla mnie. Lubię nietuzinkowe książki, a ostatnio przyjemnie mi się czyta kryminały. Również chętnie sięgam po literaturę z Japonii i okolic. Muszę sobie spisać tytuł i poszukać po bibliotekach i wyprzedażach :P

    OdpowiedzUsuń